Jakże często życie pisze nam scenariusze dalekie od naszych oczekiwań? Jakże często w takich chwilach zadajemy sobie pytanie – dlaczego mnie to spotyka? Dlaczego inni – niemalże od niechcenia – są posiadaczami tego, o czym my wciąż marzymy i śnimy po nocach? Autorka „Zupy z ryby fugu” sięga w swojej najnowszej powieści po temat trudny i bolesny dla wielu kobiet. Problemy z zajściem w ciążę, dylematy związane z wyborem innej drogi stania się szczęśliwym rodzicem – to nie są zagadnienia , o których można pisać słodko, łatwo i przyjemnie. Tym większy plus dla autorki, że ze swojej najnowszej książki nie uczyniła ckliwej opowiastki, ale napisała powieść o tym, kim może się stać kobieta ślepo zawładnięta uczuciem niespełnionego macierzyństwa.
Sięgając po „Zupę z ryby fugu” otrzymujemy solidnej grubości historię młodego małżeństwa – Anity i Cypriana, właścicieli firmy architektonicznej, którzy wskutek nacisków rodziny (fantastycznie zarysowana postać pani Grabiszyńskiej – apodyktycznej teściowej Anity, potrafiącej niemalże na zawołanie udawać atak serca) domagającej się potomka, mającego zagwarantować ciągłość rodu, zaczynają starać się o dziecko. Niestety – jak to często w życiu bywa – chcieć nie zawsze znaczy móc... Kiedy pomimo wielkich starań wyniki testów ciążowych wciąż pozostają negatywne, a instynkt macierzyński zaczyna przeradzać się w obsesje – w głowie bohaterki budzą się dylematy – na co się zdecydować? Jaką metodę wybrać? In vitro? Adopcja? Wynajęcie surogatki? Pytań równie wiele, co wątpliwości i obaw. Tym trudniej podjąć słuszną decyzję, kiedy pozostaje się pod wpływem fałszywej przyjaciółki – Elizy, która tak skutecznie mąci w głowie Anity, że ta w końcu podejmuje decyzję o wynajęciu surogatki. Ten krok nie pozostanie bagatelny, ani dla młodego małżeństwa, ani dla ich bliskich...
Tytułową zupę z ryby fugu bardzo trudno przyrządzić. W Japonii mogą ja wykonywać tylko kucharze z wielką wiedzą i doświadczeniem, aby smaczne danie, nie stało się ostatnim dla spożywających go... Podobnie jest z naszym życie – o czym autorka pisze na okładce książki. Jest ono potrawą dla inteligentnych. Jeśli nie będziemy ostrożni w podejmowaniu decyzji – doprawiających naszym życie – zapłacimy za to wysoką cenę.
Książkę czyta się z zainteresowaniem. Monika Szwaja doskonale rysuje na kartach swojej książki bohaterów – barwnie, z lekką dozą ironii – przedstawia osoby, które znamy z własnego życia. Mężczyzn – będących pod przysłowiowym pantoflem swoich żon. Kobiety – silne i stanowcze, które za wszelką cenę dążą do wytyczanych przez siebie celów. Toksycznych przyjaciół- udających „bratnie dusze”, a w rzeczywistości namawiających do zła.
„Zupa z ryby fugu” nie jest utworem moralizatorskim. Pomimo lekkości pióra autorki, zmusza po przeczytaniu do zastanowienia.
Zdecydowanie polecam!
Tytuł: Zupa z ryby fugu
Autor: Monika Szwaja
Wydawca: Wydawnictwo SOL
Oprawa: Miękka
Rok wydania:2010
Wydanie: 1
Język: polski
Numer ISBN:9788362405039
Liczba stron: 350
Format: 14.0x21.0cm
2 komentarze:
książka wydaje się być ciekawa :D
Zapraszam na przyjemny konkurs ;)
spacer_biedronki pisze:
no..zaciekawiłaś mnie:)! Żadnej M.Sz. nie czytałam.
Prześlij komentarz