czwartek, 4 listopada 2010

"Łąka umarłych" Marcin Pilis

„Łąka umarłych” Marcina Pilisa, to książka o wydarzeniu w roku 1942, które wyciska piętno na życiu mieszkańców wioski Wielkie Lipy. To historia opowiadająca o astronomie Jerzym Hołotyńskim, jego synie- Andrzeju, zakonniku Janie Wrońskim i niemieckim oficerze Karlu Strauchu. To powieść o lęku i strachu, o bestialstwie wojny i nienawiści wobec Żydów. O wyborach, które nie pozwalają spokojnie spać, kolejnym pokoleniom mieszkańców wioski. O zaskakującym poparciu kata, a nie obronie ofiary.
Książka jest bardzo ciekawie skonstruowana - rozgrywa się bowiem w trzech wymiarach czasowych, które się wzajemnie uzupełniają i dopełniają.
Rok 1942, w którym to do małej osady Wielkie Lipy wkracza niewielki esesmański oddział. Rok ten poznajemy dzięki zapiskom w dzienniku astronoma - Jerzego Hołotyńskiego.
Rok 1970, to rok, w którym syn Jerzego Hołotyńskiego – Andrzej – przyjeżdża do Wielkich Lip na prośbę ojca, który przed śmiercią przekazuje synowi swoją ostatnia wolę uporządkowania spraw w Wielkich Lipach.
I rok 1996, w którym to do wioski Wielkie Lipy przyjeżdża były niemiecki oficer – nazistowski kat – Karl Strauch, który marzy o zmierzeniu się z własną wojną przeszłością.
Autor na stronach powieści porusza wyjątkowo bolesne i drażliwe tematy, nie pozwala czytelnikowi przejść obok opisanego problemu obojętnie. Odkrywa przed czytającym podłoże motywów działania bohaterów. Bardzo sprawnie wnika w psychologiczną strukturę osobowości postaci, bezpardonowo odkrywa ich emocje, myśli, zamiary. Stara się pokazać, jak bardzo dokonane wybory odciskają piętno na kolejnych pokoleniach.
Powieść czyta się jednym tchem. Każda kartka wyzwala w czytelniku tak ogromny ładunek emocjonalny, że niemożliwym staje się oderwanie od czytania coraz to kolejnych stron. Poruszony temat przez Pilisa, nie pozwala przejść obojętnie obok „Łąki umarłych”. Bestialskie wydarzenia opisane przez autora, wokół których i za sprawą których toczą się dalsze wydarzenia sprawiają, że czytelnik zadaje sobie pytania o sens i definicję prawdy, o nienawiść, która w błyskawicznym tempie doprowadza do przeżycia doświadczeń niepozwalających zapomnieć o sobie do końca życia. Książka zmusza do refleksji nad kruchością życia ludzkiego, nad śmiercią zadaną z rąk najbliższych sąsiadów.
Tytuł: Łąka umarłych
Autor: Marcin Pilis
Wydawca: Wydawnictwo SOL
Oprawa: Miękka
Rok wydania: 2010
Język: polski
Numer ISBN: 9788362405138
Liczba stron: 384

piątek, 30 lipca 2010

"Coś do ukrycia" Dominique Barberis



„Coś do ukrycia” to powieść Dominique Barberis nagrodzona jedną z pięciu głównych nagród literackich we Francji – Prix des Deux Magots, a wydana w tym roku nakładem Wydawnictwa Muza.
W starej rezydencji na obrzeżach miasteczka N. zostaje zamordowana kobieta, ostatnia potomkini rodziny , której barwne losy z wielkim zainteresowaniem obserwowali i szeroko komentowali mieszkańcy miasteczka.
Myliłby się jednak ten, kto myślałby, że na stronach książki odnajdzie typowe dla kryminałów żmudne śledztwo. Powieść wszak zwykłym kryminałem nie jest. W „Coś do ukrycia” otrzymujemy doskonałą książkę psychologiczną z tłem kryminalnym. Znajdujemy w niej fantastycznie zarysowane postaci – Helene oraz pracownika miejscowego muzeum, któremu, jak i większości innym miejscowym chłopcom, piękna Helene zawracała w głowach , spędzając w dzieciństwie i młodości wszystkie wakacje.
Tytułowe „Coś do ukrycia” to nie tylko tajemnica morderstwa kobiety, która powraca w rodzinne strony tylko na jedną noc, podczas której traci życie.
To również tajemnica samej bohaterki – kobiety pięknej, eleganckiej, ale również dziwnej, nieodgadnionej, budzącej skrajne emocje – od uwielbienia po rozdrażnienie.
To także tajemnice jej rodzinnego domu i samej rodziny – starej kobiety, którą nazywała „ciocią” i którą zawsze sama, spędzała tyle czasu. Ojca, który podobno był konsulem lub ambasadorem i pracował w Afryce. Tym bardziej te kwestie pozostają tajemnicze, gdyż wszystkim plotkom i pogłoskom kobieta pozwalała trwać, nigdy niczego nie dementując.
Powieść czyta się z zainteresowaniem. Piękny literacki, miejscami wręcz malarski w opisach język książki – pozwala się nią delektować strona po stronie sprawiając, że czytający czuje na własnej skórze, jakby towarzyszył głównym bohaterom.
Na uwagę zasługuje okładka – autorstwa Anny Pol – przedstawiająca rozmytą fotografię starego domu z okiennicami, pokrytego z jednej strony bluszczem, sprawiającego wrażenie, że ma coś do ukrycia…
Autor: Dominique Barberis
Tytuł:Coś do ukrycia
Tytuł oryginału: Quelque chose à cacher
Język oryginału: francuski
Przekład: J. Polachowska
Liczba stron: 119
Rok wydania: 2010
Oprawa: miękka
Wydawca: Wydawnictwo MUZA S.A., Miejsce wydania: Warszawa

poniedziałek, 5 lipca 2010

Monika Szwaja "Zupa z ryby fugu"

Jakże często życie pisze nam scenariusze dalekie od naszych oczekiwań? Jakże często w takich chwilach zadajemy sobie pytanie – dlaczego mnie to spotyka? Dlaczego inni – niemalże od niechcenia – są posiadaczami tego, o czym my wciąż marzymy i śnimy po nocach? Autorka „Zupy z ryby fugu” sięga w swojej najnowszej powieści po temat trudny i bolesny dla wielu kobiet. Problemy z zajściem w ciążę, dylematy związane z wyborem innej drogi stania się szczęśliwym rodzicem – to nie są zagadnienia , o których można pisać słodko, łatwo i przyjemnie. Tym większy plus dla autorki, że ze swojej najnowszej książki nie uczyniła ckliwej opowiastki, ale napisała powieść o tym, kim może się stać kobieta ślepo zawładnięta uczuciem niespełnionego macierzyństwa.
Sięgając po „Zupę z ryby fugu” otrzymujemy solidnej grubości historię młodego małżeństwa – Anity i Cypriana, właścicieli firmy architektonicznej, którzy wskutek nacisków rodziny (fantastycznie zarysowana postać pani Grabiszyńskiej – apodyktycznej teściowej Anity, potrafiącej niemalże na zawołanie udawać atak serca) domagającej się potomka, mającego zagwarantować ciągłość rodu, zaczynają starać się o dziecko. Niestety – jak to często w życiu bywa – chcieć nie zawsze znaczy móc... Kiedy pomimo wielkich starań wyniki testów ciążowych wciąż pozostają negatywne, a instynkt macierzyński zaczyna przeradzać się w obsesje – w głowie bohaterki budzą się dylematy – na co się zdecydować? Jaką metodę wybrać? In vitro? Adopcja? Wynajęcie surogatki? Pytań równie wiele, co wątpliwości i obaw. Tym trudniej podjąć słuszną decyzję, kiedy pozostaje się pod wpływem fałszywej przyjaciółki – Elizy, która tak skutecznie mąci w głowie Anity, że ta w końcu podejmuje decyzję o wynajęciu surogatki. Ten krok nie pozostanie bagatelny, ani dla młodego małżeństwa, ani dla ich bliskich...
Tytułową zupę z ryby fugu bardzo trudno przyrządzić. W Japonii mogą ja wykonywać tylko kucharze z wielką wiedzą i doświadczeniem, aby smaczne danie, nie stało się ostatnim dla spożywających go... Podobnie jest z naszym życie – o czym autorka pisze na okładce książki. Jest ono potrawą dla inteligentnych. Jeśli nie będziemy ostrożni w podejmowaniu decyzji – doprawiających naszym życie – zapłacimy za to wysoką cenę.
Książkę czyta się z zainteresowaniem. Monika Szwaja doskonale rysuje na kartach swojej książki bohaterów – barwnie, z lekką dozą ironii – przedstawia osoby, które znamy z własnego życia. Mężczyzn – będących pod przysłowiowym pantoflem swoich żon. Kobiety – silne i stanowcze, które za wszelką cenę dążą do wytyczanych przez siebie celów. Toksycznych przyjaciół- udających „bratnie dusze”, a w rzeczywistości namawiających do zła.
„Zupa z ryby fugu” nie jest utworem moralizatorskim. Pomimo lekkości pióra autorki, zmusza po przeczytaniu do zastanowienia.
Zdecydowanie polecam!


Tytuł: Zupa z ryby fugu
Autor: Monika Szwaja
Wydawca: Wydawnictwo SOL
Oprawa: Miękka
Rok wydania:2010
Wydanie: 1
Język: polski
Numer ISBN:9788362405039
Liczba stron: 350
Format: 14.0x21.0cm

wtorek, 29 czerwca 2010

" Czyste cięcie" Theresa Monsour


Doskonale się czyta „Czyste cięcie” – debiut Theresy Monsour, a jednocześnie pierwszy tom cyklu o sierżant Paris Murphy. Doskonale, bo sposób w jaki prowadzi fabułę trzyma czytelnika w napięciu do końcowych kart powieści – mimo, że kim jest morderca, dowiadujemy się na samym początku książki: „Był chirurgiem plastycznym i miał gabinet w Edinie. (…) Uzyskał dyplom lekarza w Akademii Medycznej na Uniwersytecie Nortwestern. Zrobił specjalizację w chirurgii ogólnej oraz chirurgii plastycznej i rekonstrukcyjnej w uniwersyteckim szpitalu w Stanford. (…) Był żonaty i miał dwie córki. Był miłośnikiem pływania, lubił żagle, jazdę na nartach, windsurfing i golf. Lubił również polowania na egzotyczną zwierzynę.” (str.101). Taki był w pracy. A prywatnie? „Był alkoholikiem, który lubił drogą, czystą whisky w dużych ilościach. Był kobieciarzem pod wpływem alkoholu zmieniającym się w sadystycznego gwałciciela i mordercę. Był dręczonym poczuciem winy katolikiem, którego poczucie to doprowadziło do konfesjonału tylko po to, żeby napaść na księdza, gdy zadał mu pokutę zagrażającą jego uporządkowanemu światu. „ (str.167).
Tytułowe „Czyste cięcie” to rytuał mordercy – obcięcie skalpelem pukla włosów ofiary. Długie, jedwabiste w dotyku włosy to fetysz zabójcy – psychopatyczna pozostałość po trudnym dzieciństwie w świetle dewiacji swoich rodziców - ojca ciągnącego matkę za włosy po schodach w kłótni, a następnie gwałcącego ją „na zgodę” na oczach syna. I matki z pociągiem pedofilskim do własnego syna, próbującą molestować go seksualnie nucąc mu do ucha: „Luli la luli szepnę ci do ucha, Pięknego trzmiela ma poślubić mucha, Kościelnych dzwonów cały las już słucha, Pięknego trzmiela poślubiła mucha”.
Inteligentny, sprytny i szaleńczo przebiegły lekarz-morderca jest trudnym przeciwnikiem dla sierżant Paris Murphy, która oprócz stawiania czoła wysokim wymaganiom w pracy, boryka się z własnymi problemami małżeńskimi. Pomysłowość i ambicja tych bohaterów jest ogromna oraz chęć wygranej również. Sprawia to, że do ostatnich wersów w napięciu połykamy kolejne słowa i zdania książki.
Theresie Monsour udało się skonstruować kryminalny thriller, którego nie powstydziliby się najwięksi autorzy kryminałów ostatnich lat. Pomimo, że chwilami może denerwować tkliwość opisów uczuć Murphy dotycząca jej męża – jakby wyjęta z tanich romansideł oraz wyjątkowo dokładne opisy brutalnych zbrodni – książkę polecam gorąco! Nie tylko fanom kryminałów, ale również entuzjastom psychologicznych powieści – wszak „Czyste cięcie” to niezwykłe studium psychopaty.
Autor: Theresa Monsour
Tytuł: Czyste cięcie
Tytuł oryginału: Clean cut
Język oryginału: angielski
Przekład: Anna Łaskarzewska
Liczba stron: 304
Rok wydania: 2009
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
ISBN: 978-83-61867-029
Wydawca: Wydawnictwo Aurum
Miejsce wydania: Warszawa

poniedziałek, 21 czerwca 2010

Grzegorz Gortat "Niekompletność"


Gortat skonstruował „Niekompletność” niebywale starannie i stworzył na poły oniryczny, na poły realistyczny obraz powieściowej rzeczywistości. Jawa miesza się ze snem. Fikcyjni bohaterowie z przywoływanymi na kartach książki autentycznymi postaciami literatury: Kafką, Goethe'em, Kleistem, Novalisem czy Sandorem Marai. Główny bohater to rozczarowany swoim życiem i bardzo samotny malarz, poeta z potrzeby przelewania na papier swoich myśli i odczuć. Nieszczęśliwy z powodu odrzuconej miłości do pani de R. zagłębia się i wielokrotnie analizuje kilka przypadków sławnych śmierci, które – jak sam mówi - „ od dłuższego czasu owocnie zaprzątnęły mą uwagę”. Najnowsza książka Gortata to opowieść o niespełnieniu i o przemijaniu. Tytułowa „niekompletność” to nie tylko nieparzystość ilości kończyn ojca głównego bohatera. To również niekompletność uczuć – spowodowana trudnym życiowo scenariuszem, dalekim od oczekiwań. To niekompletność emocjonalna – spowodowana trudnymi relacjami na płaszczyźnie ojciec-syn. To również niekompletność życia bohatera – uczucie bezsensu, niemocy twórczej w codziennej pracy malarza – każe go traktować, jako rzemieślnika – a nie artystę. 150 stron prozy napisanej pięknym, literackim językiem. Tematyka książki, ciekawa formuła mieszania rzeczywistości z fikcją – nie pozwala przejść obojętnie obok tej książki. Skłania do myślenia, do stawiania sobie pytań, do analizowania. I chwała autorowi za to – zbyt wielu bowiem w obecnych czasach Niekompletnych uczuciowo i odczuciowo snuje się wokół nas.
Autor: Grzegorz Gortat
Tytuł: Niekompletność
Liczba stron: 150
Rok wydania: 2010
Oprawa: twarda
ISBN: 978-83-10-11739-7
Wydawca: Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Miejsce wydania: Warszawa

sobota, 19 czerwca 2010

Bernhard Schlink "Lektor"


Czy kiedykolwiek zadaliście sobie pytanie, co potrzeba, by między piętnastoletnim chłopcem i trzydziestosześcioletnią kobietą narodził się namiętny romans? (Nie)wiele? Uśpić sumienie, rozbudzić w sobie pożądanie i przestać myśleć o konsekwencjach. Schadzki mają stały, utarty rytm. „Chłopczyk” przychodzi do niej codziennie o tej samej porze. Najpierw biorą kąpiel, potem kochają się, niewiele mówiąc o sobie. Z czasem zanim kobieta odda swe ciało „chłopczykowi”, każe czytać mu na głos książki. Dla gimnazjalisty specyficzna rola lektora jest drogą do seksu. Dla kobiety seks to droga do niezwykłego świata literackiej fikcji. Aż w końcu akt czytania literatury i akt miłosny łączą się z sobą tak ściśle, że trudno po pewnym czasie odgadnąć, co w tych spotkaniach jest bardziej pociągające i podniecające – erotyczne spełnienie czy lektura dzieł literackich. I nagle pewnego dnia kobieta znika z życia chłopca. Tak samo nagle, jak się w nim pojawiła. Bezkompromisowo wykorzystany chłopak rzuci się w wir zajęć studenckich, mnogich przelotnych miłostek i romansów, stanie się nieczuły, rozdarty wewnętrznie. „Lektor” Bernharda Schlinka jest dramatyczną książką. Opowieścią o wstydzie, który w swej sile jest w stanie zabić nawet chęć wolności. Kto jeszcze nie czytał - zdecydowanie powinien.
Autor: Bernhard Schlink
Tytuł: Lektor
Tytuł oryginału: Der Vorleser
Język oryginału: niemiecki
Przekład: Karolina Niedenthal
Liczba stron: 168
Rok wydania: 2009
Oprawa: twarda
ISBN: 978-83-7495-645-1
Wydawca: Wydawnictwo MUZA S.A.,
Miejsce wydania: Warszawa

niedziela, 13 czerwca 2010

"Dziennik" Sandor Marai



To jest więcej niż zwykły dziennik, po wielekroć więcej. Nie jest zwykłym zapisem codzienności – do jakich przyzwyczajeni jesteśmy sięgając po dzienniki. Niemniej jednak z ręką na sercu mogę powiedzieć tylko jedno - „Dziennik” to dzieło fascynujące. Od początkowych kart po same końcowe wersy. Wielowarstwowy, wielopłaszczyznowy – pozwalający smakować zapisane w nim słowa litera po literze.
„Literatura mogłaby być wyznaniem wiary: to trochę patetyczne, ale w każdym razie to jedna z możliwości. Ale może to być zabawą... i w końcu – czyż nie jest to prawdziwym sensem wielkiej sztuki? Każdy pisarz, każdy artysta w akcie tworzenia upodabnia się do dziecka, które w skupieniu buduje z klocków sobie tylko wiadomej piękności dzieło.” ("Dziennik", s.132).
Znalazłam w nim odbicie historii we wrażliwym umyśle niezwykłego intelektualisty, przekształcającym się w refleksje nad postawą człowieka wobec dramatu wojny. Dramatu upokorzeń dni płynących w totalitaryzmie. Znalazłam w nim przejmującą i dramatyczną opowieść o życiu w realiach, w których intelektualista zmuszony jest żyć.
„Pisać można tylko w warunkach sprzyjających i tylko dopóty, dopóki te warunki istnieją. (...) Pisać tylko ze znajomością sztuki pisania, wyrażania, z wiedzą o człowieku, a więc po prostu, ale i z pewną dozą sztuczności, jakby ta chwila miała być ostatnia, ale jednocześnie jakbyś miał jeszcze bardzo dużo czasu: musisz mieć wystarczająco wiele czasu, jeśli chcesz się wypowiedzieć zgodnie z regułą pisania. W przeciwnym razie pisz tylko ulotki.” ("Dziennik", s.35).
Znalazłam doskonałe miniatury reporterskie z praktycznie każdego miejsca, w którym Márai przez dłuższy lub krótszy czas przebywał. Znalazłam wspaniałe, błyskotliwe w formie i treści zapisy wrażeń z lektur, całe zbiory niezwykle trafnych myśli i rozważań – nieprzeintelektualizowanych, pomimo swojej wartości merytorycznej dostępnej dla czytelnika.
„Wydaje się, że literatura światowa zaniemówiła. Owszem, są i dziś pisarze, pisują utwory, ale literatury światowej – w sensie wielkiego umysłowego współdziałania, jakim była w epoce humanizmu czy w XIX wieku – teraz już nie ma. Istnieje zapewne wiele przyczyn. Święty Hieronim powiada na przykład, że nie warto grać na cytrze przed osłem.” ("Dziennik", s.122).
„Dziennik” okazał się dziełem wybitnym. Polecam każdemu. Jeśli nawet "Dziennik" będzie pierwszym czytanym przez was utworem tego autora, to sama osobowość pisarza – przebijająca się w wersach „Dziennika” zachęci was do zapoznania się z innymi jego utworami.
Autor: Marai Sandor
Tytuł: Dziennik
Tytuł oryginału: Naplo
Język oryginału: węgierski
Przekład: Teresa Worowska
Liczba stron: 637
Rok wydania: 2009
Oprawa: twarda
ISBN: 978-83-07-03199-6
Wydawca: Czytelnik, Wydawnictwo
Miejsce wydania: Warszawa
 
Copyright 2009 Exlibris. Powered by Blogger
Blogger Templates created by Deluxe Templates
Wordpress by Wpthemesfree